poniedziałek, 29 października 2012

Kajet "Bag End"

          Prezent ślubny dla przyjaciół. Jest to praca zbiorowa moja i Maryszy. Ja szyłam okładkę z tafty, Marysza wszyła kartki (wyszło 200). 


              Inspiracją dla okładki był Bag End (z "Władcy Pierścieniu" J. R. R. Tolkiena), o którym to marzą moi przyjaciele. Jest to dom, a właściwie rodzaj nory wydrążonej w pagórku, z okrągłymi zielonymi drzwiami i oknami. Przód, to Bag End za dnia, tył to Bag End nocą.
,

             Wszystkie elementy po za drzwiami były haftowane ręcznie - okiennice, zawiasy, klamka na drzwiach, księżyc, gwiazdy i słońce. Ciekawe jest słoneczko: promienie zrobiłam z postrzępionych końców tafty. 


Pozdrawiam cieplutko w tę wczesną zimę!

czwartek, 4 października 2012

Kosmetyczka Cathedralna

       Jesień za oknem. To moja ulubiona pora roku - pełno owoców, mgły, zimno w nocy i ciepło w dzień, deszcz. Nic tylko siedzieć na werandzie i wieczorne szycie popijać waniliowym cappuccino. 
        Prezentuję kolejną kosmetyczkę w technice cathedral - tym razem granat i beż. Oczywiście tafta.




        Ciekawą udało mi się zrobić podszewkę: bawełnę w stokrotki przykryłam przezroczystą firanką w paseczki. Efekt cudny:)



       Już jakiś czas temu wygrałam candy u Debuko, co mnie niezwykle ucieszyło - dziękuję jeszcze raz! 
     Wszystkim, którzy tu cierpliwie zaglądają bardzo dziękuję i przepraszam, że tak mało prac publikuję. Bardzo mnie cieszą wszystkie komentarze - pozdrawiam każdego cieplutko:):):)

niedziela, 29 lipca 2012

Długo niepublikowany patchwork oraz candy u Debuko

         Oj długo nie pisałam. Zaniedbany blog aż woła o sprawiedliwość. Zatem niniejszym się poprawiam i mam nadzieję w najbliższym czasie powstaną nowe patchworki, które będę mogła publikować. Na razie system nocnego szycia upadł i nie daję rady szyć po nocach, co owocuje ciszą twórczą. 

          Sytuacja z Urzędem Pracy została rozwiązana z jednej strony dobrze, ponieważ udało mi się uczestniczyć w szkoleniu z ustępstwami, którego wymaga sytuacja z Córeczką - spotkałam się z bardzo życzliwym odbiorem od strony samych prowadzących. Z drugiej doszłam do wniosku, że dofinansowanie jest jednak nie dla mnie - nie uda mi się przy tym ogromie pracy, który by mnie czekał poświęcić Córce tyle czasu ile uważam, że ona potrzebuje.

          Jednak od czasu do czasu coś mi się udaje stworzyć. Ten patchwork skończyłam już szyć w kwietniu, jednak cały czas nie miałam satysfakcjonującego mnie zdjęcia, który mogłabym zamieścić. Moja kochana Marta zrobiła mi takie oto, na którym patchwork prezentuje się w całości, ale potrzebuję jeszcze parę, aby uwydatnić szczegóły. Jest to ochronka na łóżeczko dla Córci. W środku zamiast ociepliny jest gąbka, dzięki czemu jest sztywniejszy i lepiej się trzyma łóżeczka. Całość jest przepikowana ręcznie, co jest niestety mało widoczne. Odbyłam długie boje z Córeczką o władzę nad białą nitką - w końcu musiała mieć swoją przyczepioną w innym miejscu patchworku, niż ja szyłam. Oczywiście starczyło to na parę dni szycia, bo w końcu mój kawałek białej nitki i tak był lepszy niż jej. Nie mniej pikowanie skończyło się pomyślnie i patchwork służy Dzieciątku, że aż miło.


       Ochronka na łóżeczko jest kompletem do kapy, którą uszyłam rok temu, jeszcze zanim Córeczka przyszła na świat. Ponieważ kapy tutaj nie pokazywałam, więc zamieszczam jej zdjęcie.



A u Debuko z Quilts my way trwa candy! 
Serdecznie tam zapraszam, gdyż jest to jeden z moich ulubionych blogów 
(link po prawej stronie na dole mojego bloga).


    

czwartek, 12 kwietnia 2012

Chustecznik dla Babci

          Oj dawno nic nie pisałam. Przechodzę niestety kryzys nocnego szycia - organizm odmówił współpracy i cóż mogę poradzić. Ale przed Wielkanocą udało mi się zmobilizować i uszyłam chustecznik dla mojej Babci.


          Na początku była cała sterta ścinek, starych koszul i kawałków sztruksu. I koronka - bardzo lubię ją wszywać w różne rzeczy.


          Po głębszym zastanowieniu powstały aplikacje kraciastych kwiatków ze sztruksowymi listkami. A z tyłu koronka.


           Zawsze staram się w środku wszyć ładny materiał - czy to w kosmetyczkach, czy w chustecznikach. To po prostu miło zaglądać do środka, a tam jeszcze sympatyczniej niż na zewnątrz:) . Mam wrażenie, że inni też to lubią.


          Staram się o dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej w Urzędzie Pracy. Przeszłam już pierwszy etap, więc idzie dobrze. Aczkolwiek pojawiły się niespodziewane trudności: Urząd chce mnie widzieć na szkoleniu przez dwa tygodnie od 14:00-20:30 i nie pozwala wziąć 9-cio miesięcznej Córeczki ze sobą. A jak się nie stawię, to szansa na dotację przepada. A kto mi się dzieckiem zajmie? Tak się zastanawiam komu ten Urząd ma pomagać???

czwartek, 15 marca 2012

Poduszka Cathedralna


         Podusia w technice Cathedral Window uszyta z mojej ulubionej tafty pojechała do Francji jako prezent.  Na zdjęciu w swoim nowym domku. Poduszkę szyłam już dwa miesiące temu, ale dopiero teraz dokopałam się do zdjęć i mogę ją opublikować. A aktualnie pracuję nad innym patchworkiem, który mam nadzieję niebawem się pojawi na blogu.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Komplecik Cathedral Window


         Przedwczoraj udało mi się skończyć komplecik na stół na imieniny dla teściowej. Kolorystyka ecri-niebieska. W komplecie jest podkładka pod czajniczek z herbatą, albo dzbanek oraz cztery podkładki pod kubeczki. A materiał: tafta, jak zwykle:)




A tutaj podkładki z moim ulubionym serwisem lawendowym:)

niedziela, 12 lutego 2012

Podkładki Lawendowe


          Jeszcze w grudniu uszyłam lawendowe podkładki na stół. Dopiero dziś dotarłam do zdjęć. Podkładki są uszyte z mojej ulubionej tafty. Komplet składa się z czterech egzemplarzy - każda jest inna, różnią się lawendkami i kolejnością kolorowych pasów.


          Wbrew pozorom kwiatki naszyłam na materiał koloru ecri - nie wiem zupełnie, dlaczego na tym zdjęciu jest zielony. Zdjęcia były robione przy bardzo mocnym słońcu - może on tak zniekształcił kolory.



          
          Podkładki powstały z myślą o nauczycielce francuskiego mojej mamy. Już wcześniej uszyłam dla niej poduszkę lawendową, a ponieważ mam jej zdjęcie w naturalnych kolorach niżej ją prezentuję. Na prawdę szyłam stołowe podkładki z tych samych materiałów co poniższa poduszka, ale zdjęcia były robione innym aparatem i pewnie stąd zniekształcenia kolorów.

czwartek, 9 lutego 2012

Oprawka na Biblię

          Parę dni temu zaprezentowałam jeszcze niedokończony obrazek z oprawki na Biblię, którą szyłam. Długo nad nią pracowałam, ale wreszcie udało mi się skończyć. Od frontu widać drzewo nad rzeką, a z tyłu jest wyszyty cytat z księgi Psalmów, który był inspiracją dla obrazka. Oczywiście głównie szyłam z tafty, jednak "ramka" jest zrobiona ze sztruksu.


Od wewnątrz wszyłam zakładkę, która chroni Pismo przed zamkiem.


A ta wygląda obrazek w całej okazałości:


I jeszcze jedno zdjęcie obrazka, tylko w innym oświetleniu. Niestety robiłam zdjęcia po nocy, więc kolory są nieznacznie zniekształcone.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Śliniaczek z Serduszkiem

        
           A to drugi śliniaczek, z aplikacją serduszkową. Pomimo podklejenia materiałów flizeliną, zewnętrzne serduszko trochę się pofalowało przy zszyciu. Nie wiem dlaczego. Ale popracuję na tym. Córeczce to w każdym razie w niczym nie przeszkadza.

piątek, 3 lutego 2012

Ślinołap

               Całe życie myślałam, że śliniaczki służą do ratowania ubranek dziecięcych przed przechwyceniem zbyt dużej ilości jedzenia. No cóż - myliłam się. Kiedy moja Córeczka miała dwa miesiące zaczęła produkować niezliczone ilości śliny. Jakby jej ktoś odkręcił kranik w buzi. To było niesamowite - potrafiła zaślinić kilka bluzek dziennie. I wtedy dotarło do mnie, że śliniaczek, jak sama nazwa wskazuje, został przewidziany na tę okoliczność. Nie wiem czemu nie nazywa się śłinołap. 


          Ząbkowanie Córeczki (którego efektem ubocznym jest ślinienie się) stało się okazją do uszycia śliniaczków. Jeden z nich prezentuję w tym poście. Uszyłam go z dwóch moich bluzek - pasiastej i gładkiej z nadrukiem, który stał się centralnym obrazkiem śliniaczka.


                Mam też zagadkę: kto wie, co to będzie?


.

piątek, 27 stycznia 2012

Podkładki z tafty

        
          Wreszcie udało mi się dostać do aparatu, więc będę mogła opublikować parę zaległych prac. Pierwsza w kolejce ustawiła się podkładka pod kubeczek. Kolorystyka fioletowo-niebieska, w środku dałam ocieplinkę - zawsze dawałam jeans, więc teraz zaeksperymentowałam. Bałam się, że pod wpływem gorąca coś się z ociepliną będzie działo, ale na szczęście sprawdza się znakomicie.

          
          A poniżej podkładka w mojej pracowni (czyli na stole pełnym rupieci, materiałów, ścinek, nożyczek i innych gadżetów - między innymi mój nieśmiertelny Łucznik). Po lewej widać fragment poduszki, która pojechała jako prezent do Francji.

piątek, 13 stycznia 2012

Kosmetyczka w kwadraciki

Szyję ostatnio bardzo dużo, ale z braku aparatu po prostu nie mam jak się pochwalić pracami. Na szczęście zamawiająca najnowszą kosmetyczkę zrobiła mi sweet focię, którą mogę opublikować. Kosmetyczka dla niejakiej Kingosławy jest z taftowych kwadracików. Napis zrobiłam maszynowo "na oko", bo podczas szycia ołówkowa linia mi się starła. W ten oto sposób zamierzone "o" w środku wygląda jak "a". No nic to, grunt że się podoba.


Dziękuję wszystkim za komentarze, bardzo mi miło. Czasem mi ciężko się przebić ze swoim artyzmem przez rzeczywistość, więc tym bardziej się czuję przez Was wsparta:)