Wreszcie udało mi się dostać do aparatu, więc będę mogła opublikować parę zaległych prac. Pierwsza w kolejce ustawiła się podkładka pod kubeczek. Kolorystyka fioletowo-niebieska, w środku dałam ocieplinkę - zawsze dawałam jeans, więc teraz zaeksperymentowałam. Bałam się, że pod wpływem gorąca coś się z ociepliną będzie działo, ale na szczęście sprawdza się znakomicie.
A poniżej podkładka w mojej pracowni (czyli na stole pełnym rupieci, materiałów, ścinek, nożyczek i innych gadżetów - między innymi mój nieśmiertelny Łucznik). Po lewej widać fragment poduszki, która pojechała jako prezent do Francji.