Witam wszystkich cierpliwie zaglądających:)
Dzisiaj prezentuję poduszkę, z której jestem bardzo dumna. Troszkę pokombinowałam z techniką cathedral window i oto co z tego wyszło. Dużo pracy, ale warto było. Niestety nie mogła u mnie zostać...
Poszewkę szyłam z tafty (a jakże), wymiary 50x50.
Dojrzałam do pewnego wniosku. Bardzo lubię szyć. Mam w głowie mnóstwo pomysłów na to, co chciałabym sobie uszyć. Poduszki, podkładki, portfel, pokrowce na różne rzeczy, kocyk z kieszonką patchworkową, chustecznik... Niekończąca się lista. Ale nie mam czasu szyć dla siebie, ciągle robię to dla znajomych. Wkładam w to mnóstwo serca i pracy, a dostaję w zamian najczęściej niewiele. Hand made nie jest tak ceniony, jak na to zasługuje. A zatem satysfakcja niewielka. Więc pomyślałam, że dość tego. Kończę tylko obiecane projekty i nowych nie przyjmuję. Szyję dla siebie:)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze i ciepłe słowa, które podnoszą mnie na patchworkowym duchu:)